Milosc to nie meble
Kochalem. Owszem w popoludniowe likendy przebieralem sie w damskie ciuszki i wychodzilem na podboj przedmiesc. Wystepowalem na scenie. Pokazywalem pupe. I fiutka. Dostawalem za to po sto dolarow za wystep. Kilka dni temu po wystepie zaprosila mnie do siebie piekna kobieta i polecila stac. Lezec. Siedziec. Pochylic sie. I podniesc. Powiedziala, nadaje sie. Zabila mnie. Zrobila ze mnie pasztet. I urzadzila przyjecie. Kochalem, a teraz jestem tylko potrawa na jej szwedzkim stole z Ikei.